Przez prawie 6 godzin zarządca budynku  jednej z nieruchomości przy ulicy Necla opróżniał mieszkanie ze zgromadzonych w nim przez właściciela odpadów. Pierwsze niepokojące mieszkańców sygnały do straży miejskiej dotarły 30 czerwca 2020. Na klatce schodowej wyczuwalny był fetor, a na oknach osiadały muchy. Właściciel nikomu nie otwierał drzwi. 01 lipca interweniujący  funkcjonariusze policji i straży miejskiej wezwali straż pożarną celem wejścia do mieszkania przez okno. Istniało podejrzenie, że mężczyzna zasłabł i zmarł i stąd ten nieprzyjemny  zapach, tym bardziej , że mieszkańcy sąsiada nie widzieli kilka dni. Okazało się co innego, że w mieszkaniu właściciel urządził sobie wysypisko śmieci i stąd ten wyczuwalny fetor. Nie był widziany przez sąsiadów, bo był w pracy, z której wracał wieczorami. Do mieszkania znosił puszki po piwie, opakowania po żywności , puste butelki po alkoholu oraz inne odpady. Smród gnijącej żywności wyczuwalny był na klatce schodowej i przez otwarte okno. O5 lipca rano właściciel  pojawił się w mieszkaniu. Udało się ustalić do niego numer telefonu. Straż Miejska podjęła się z nim mediacji, aby zezwolił zarządcy wejść do lokalu celem jego opróżnienia ze zgromadzonych tam odpadów. Początkowo wyraził zgodę i dziękował za zainteresowanie i zaoferowaną pomoc, ale gdy służby sprzątające i funkcjonariusze pojawili się na miejscu,  zdanie zmienił i nie chciał otworzyć drzwi. W końcu je otworzył. Strażnicy poprosili właściciela mieszkania na zewnątrz budynku. Ten opowiedział  o swoich przeżyciach i załamaniu  psychicznym, które w pewnym momencie przechodził i o maniakalnym zbieractwie. Mówił , że ma stałą pracę i za sobą 40-letni staż pracy. W tym czasie specjalna ekipa przez 6 godzin wynosiła zgromadzony przez 56-letniego mężczyznę arsenał śmieci. Po prawie trzech godzinach wytężonej pracy, właściciel wrócił do mieszkania i próbował się z pracownikami awanturować.  Po interwencji straż miejskiej  uspokoił się. Z mieszkania wyniesiono też kanapę i fotele, w których zalęgły się już robaki.  Potem przeprowadzono dezynfekcję. Zarządca mieszkanie doprowadził do porządku. Straż Miejska przy pomocy MOPS, sióstr  zakonnych oraz Inspektoratu Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego  UM załatwiła mężczyźnie  nowy materac, koce oraz śpiwór. Dotychczas spał  on na skrawku kanapy pomiędzy śmieciami. Dziś mieszkanie nabrało nowego blasku, ale ciekawe na jak długo?