25 marca 2020 roku około godziny 14:30 dyżurny straży miejskiej w Wejherowie otrzymał  zgłoszenie od mieszkanki Rumi, że na przystanku SKM w Wejherowie-Śmiechowie siedzi prawdopodobnie jej syn, który chce popełnić samobójstwo. Mężczyzna o swoim zamierzę matkę powiadomił  sms-em.  W rejon ten wysłano patrol zmotoryzowany. Podczas kontroli  dworca, na peronie funkcjonariusze zauważyli mężczyznę z otwartym piwem. Po jego wylegitymowaniu ustalili, że jest to ta osoba, o której mówiła kobieta. Mężczyzna zachowywał się  nieracjonalnie. Był nerwowy i w ogromnym stresie. Mówił , że 25 marca stał się osobą bezdomną i , że leczy się na depresje. Mówił też , że jak nadjedzie piąty pociąg rzuci się na tory. Funkcjonariuszom oznajmił , że wcześniej pił alkohol z kolegą , który wrócił z Niemiec. Na miejsce wezwano pogotowie. Obsługa oraz strażnicy zastosowali wszelki  możliwe środki ostrożności, gdyż zaistniało podejrzenie, że mężczyzna może być zarażony koronawirusem. W trakcie prowadzonego przez lekarz wywiadu, 40-latek wyciągnął z kieszeni  nóż do tapet i próbował przeciąć nim swoją lewą rękę. Został obezwładniony. Założono mu także kaftan bezpieczeństwa. W asyście strażnika przetransportowany został do wejherowskiego szpitala.